Tu umieszczamy wszystkie wywiady, wypowiedzi naszych chłopaków i ludzi związanych z siatkarskim swiatkiem
Oto i pierwszy który umieszczam
Oddać buty, koszulkę i sprzęt? Wywiad z Łukaszem Kadziewiczem
Gdybym był zadowolony z siebie to nie chciałbym niczego zmieniać, poprawiać, niczego nie chciałbym dopracowywać. Gdybym powiedział, że jestem z siebie zadowolony to pewnie nie wyszedłbym już nigdy na boisko - mówi Łukasz Kadziewicz.
Cztery spotkania w ramach Ligi Światowej w Polsce i cztery zwycięstwa. Plan został wykonany w stu procentach…
Łukasz Kadziewicz: - "Dobrze się stało, że te „polskie” mecze nie przyniosły nam żadnych strat punktowych. Teraz będzie można spokojniej podejść do kolejnych spotkań, które będziemy rozgrywać poza granicami kraju".
Nasza ekipa była bardzo nastawiona na zwycięstwa czy też traktowaliście mecze z Chińczykami i Argentyńczykami głównie jako etap przygotowań do finałowej rozgrywki?
Łukasz Kadziewicz: - "Z jednej strony chcieliśmy sprawić radość naszym kibicom i wygrywać, jak to przystało na srebrnych medalistów mistrzostw świata, ale z drugiej strony są to przygotowania do finału Ligi Światowej. Bardzo mocno trenujemy, wszystkie treningi są bardzo intensywne. Trener będzie chciał sprawdzić każdego z nas w różnych wariantach siatkarskiej taktyki".
Odczuwacie znacznie większą presję przed spotkaniami? Teraz oczekiwania kibiców i całego siatkarskiego środowiska są znacznie większe niż przed mistrzostwami w Japonii…
Łukasz Kadziewicz: - "Oczekiwania, co do naszej postawy są rzeczywiście spore. Jesteśmy drugą drużyną świata, teraz każdy chciałby z nami wygrać, każdy przeciwnik mocniej się motywuje, my mamy tego świadomość i tym bardziej musimy szanować każdą drużynę, która stanie po drugiej stronie siatki".
Nawet po bezdyskusyjnym zwycięstwie, czy to biało – czerwonych, czy to Jastrzębskiego Węgla, zwykle jesteś niezadowolony ze swojego występu…
Łukasz Kadziewicz: - "A mam oddać buty, koszulkę i sprzęt?"
Nawet tak nie żartuj…
Łukasz Kadziewicz: - No dobrze, ja naprawdę myślę, że gdybym był zadowolony z siebie to nie chciałbym niczego zmieniać, poprawiać, niczego nie chciałbym dopracowywać. Nie byłoby po co się starać, być jeszcze lepszym, a przecież zawsze można podwyższać swoje umiejętności, dla mnie to zupełnie naturalne. Gdybym powiedział, że jestem z siebie zadowolony, to pewnie nie wyszedłbym już nigdy na boisko.
Jeśli jesteśmy już przy potrzebie poprawiania siatkarskiego rzemiosła… Jedyny mankament w waszej grze podczas drugiego spotkania z rodakami Raula Lozano, to strata kilku punktów pod rząd w końcówce drugiego seta. Przez to przez chwilę zrobiło się nerwowo…
Łukasz Kadziewicz: - Nasz zespół to nie Mike Tyson na ringu, a kilku facetów, którzy starają się pracować jak najlepiej. Nie możemy wygrywać zawsze i w każdej chwili, choć waleczności odmówić nam nie można. Pewnie była chwila słabości czy rozkojarzenia, ale szybko nadrobiliśmy i niczego nie straciliśmy.
Wcześniej wspomniałeś, że trener Lozano podczas pierwszej fazy Ligi Światowej będzie testował swoich siatkarzy, pewnie bardzo często zastanawia się nad składem dwunastki, która bierze udział w danych spotkaniach. Czujesz, że masz pewne miejsce w składzie naszej drużyny narodowej?
Łukasz Kadziewicz: - Chyba nigdy nie można tak myśleć. Zawsze oczywiście będę się starał udowadniać, że zasługuję na grę w kadrze. Jednak wielu młodych zawodników niedługo pewnie też dostanie szansę. Ktoś kiedyś będzie musiał odejść, a jeśli na mnie przyjdzie taki czas, to z honorem pożegnam się z chłopakami. Zresztą wcześniej czy później i tak każdego to kiedyś czeka. A jeśli chodzi o najbliższą przyszłość , to będę bardzo wdzięczny trenerowi, jeśli zabierze mnie do Argentyny i Chin.
No właśnie, oba te wyjazdy przyniosą trudniejsze mecze niż w Polsce. Gospodarze będą chcieli tym razem stanąć na wysokości zadania.
Łukasz Kadziewicz: - Z pewnością, ale my nie będziemy traktować tych wypraw w charakterze turystycznym i to nie tylko dlatego, że nie będzie wiele czasu na zwiedzanie, ale dlatego, że będziemy chcieli pokazać się z bardzo dobrej strony i powalczyć – jak zwykle.
źródło: www.reprezentacja.net
Offline
"O takiego przyjaciela jakim dla mnie był Arek będzie bardzo trudno. Takie przyjaźnie przytrafiają sie ludziom raz w życiu, może dwa - Arek był moją bratnia duszą..."
O Arku: "Miał swoją drogę, którą kroczył i nigdy z niej nie zboczył..."
ehhh:( <płacze> Igła był best friend Arusi...a teraz?! ;( życie jest totalnie niesprawiedliwe...
Offline
Moderator
ja wrzucę tylko linka, po tekst jest dłuuugaśny, a naprawdę warto przeczytać
http://www.sportowefakty.pl/index.php?d … _id=207750
Offline
volleyballka napisał:
ja wrzucę tylko linka, po tekst jest dłuuugaśny, a naprawdę warto przeczytać
http://www.sportowefakty.pl/index.php?d … _id=207750
tak alfabet Łukasza to jest coś pieknego - szczerze i prawdziwie on o samym sobie jak zawsze humorek choc nie za duzo ale chyba moj ulubiony jego wywiad ... choc w sumie kazdy z nim jest swietny i wyjatkowy
Offline
Krzysztof Ignaczak: Telewizja kłamie
Od ładnych kilku lat nie przez przypadek zderza się z opiniami, że jest jednym z najlepszych libero tej planety. Może również dlatego, że - przywilejem prawdziwego wojownika - z porażką nie godzi się nigdy. Jak sam o sobie mówi - człowiek od czarnej roboty. Największy cios w jego karierze to brak powołania na ubiegłoroczne mistrzostwa świata. O kim mowa? Oczywiście o Krzysztofie Ignaczaku!
PIERWSZE…
Pierwszy dobry uczynek. Kiedy miałem 10 lat, pomogłem starszej pani przejść przez ulicę. Wprawdzie po pasach, ale bez świateł. Byłem z siebie dumny.
Pierwszy pocałunek. W przedszkolu. Pocałowałem ją, a potem... wstydziłem się przez tydzień.
Pierwsza miłość. Oczywiście podczas wakacji, na obozie sportowym. Miała na imię Kasia. Kończyłem 15 lat i hormony zadziałały tak, jak trzeba. Potem przez jakiś czas utrzymywaliśmy nasz związek na odległość.
Pierwsza życiowa pomyłka. Zaufałem komuś, komu nie powinienem. I na tym poprzestańmy.
Pierwsza bójka. Nie trwała długo. Poróżniłem się z kolegą z podwórka. Daliśmy sobie po razie i poszliśmy grać „w nogę”.
Pierwsze zarobione pieniądze. Stypendium w klubie z Wałbrzycha. Starczyło na kawiarnię, kino i okazały bukiet kwiatów.
Pierwszy wyjazd bez mamy i taty. To był koniec podstawówki i pamiętny obóz sportowy w Młotach.
Pierwsza propozycja nie do odrzucenia. Podpisanie kontraktu z AZS Częstochowa. Jako młody adept siatkówki zawsze marzyłem, żeby zagrać w tym klubie.
Pierwsza męska łza. Na pogrzebie mojego dziadka. Dopiero stawałem się mężczyzną, miałem może... 10 lat.
Pierwsza złamana zasada. Z niezłym skutkiem staram się ich nie łamać.
NAJ…
Najbardziej wstrząsające przeżycie. Wiadomość o śmierci mojego przyjaciela, Arka Gołasia.
Najpiękniejszy dzień w życiu. Ten, w którym urodził się mój syn.
Największe rozczarowanie. Ci, którzy udawali przyjaciół, a okazali się fałszywi.
Najbardziej cenię. Ludzi szczerych, będących zawsze sobą - niezależnie od sytuacji.
Najbardziej nie lubię. Gdy się mnie budzi bez powodu.
Największy przyjaciel. Arkadiusz Gołaś i Patryk Wyszowski. Niestety, pozostał mi już tylko jeden z nich.
Największa pasja. Sport.
Największy autorytet. Jan Paweł II.
Największy sukces. Mam wspaniałą rodzinę, która jest ze mną na dobre i na złe.
Najmilszy komplement, jaki usłyszałem. Podobno na żywo wyglądam lepiej niż w telewizji.
NIGDY…
Nie zapomnę. Chwil spędzonych z moim Przyjacielem.
Nie uwierzę. W przyjaźń między kobietą a mężczyzną.
Nie zrozumiem. Dlaczego ludzie dążą do samozagłady.
Nie pokocham. Nikogo innego. Swoją miłość już znalazłem.
Nie pogodzę się. Z niesprawiedliwością tego świata.
Nie zdradzę. Rodziny, przyjaciół i zasad.
Nie kupię. Ferrari.
Nie umiałem. Fizyki.
Nie podam ręki. Temu, kogo nie lubię.
Nie pozwolę. Pokonać się bez walki.
Zawsze...
Przed meczem. Koncentruje swoje myśli.
Przed snem. Modle się.
Kiedy mam kiepski dzien. Chodzę naburmuszony.
Kiedy czuje przypływ szczęścia. Emanuje ze mnie pozytywna energia.
Wiedziałem. Że będę sportowcem.
Wstydziłem się. Niskiego wzrostu.
Mówiłem, że. Należy wytrwale dążyć do celu.
Podziwiałem. Górników, pracujących pod ziemią.
Po przebudzeniu. Leniwie się rozciągam.
Po wygranym meczu. Jest czas na relaks i świętowanie.
Ulubione...
Kosmetyk. „Emporio” od Armaniego.
Książka. „Zielona mila”.
Film. „Braveheart”, „Męska gra”.
Aktor. Sean Connery , Robert De Niro.
Aktorka. Angelina Jolie, Halle Berry.
Wykonawca muzyczny. Phil Collins, Depeche Mode.
Miejsce na wakacje. Floryda.
Danie: Generalnie – kuchnia włoska.
Alkohol. Mochito.
Relaks. Kino, książka, wypad za miasto z rodzinką.
Mam...
Talenty. Kulinarne.
Samochód. Volkswagen Polo.
Chęć. Zamieszkać z daleka od ludzi i miejskiego zgiełku, gdzieś wśród przyrody.
Marzenie. Być do końca życia zadowolonym z siebie i ze swoich uczynków.
Kompleksy. Do tej pory nie udało mi się zdobyć wyższego wykształcenia, choć studia podejmowałem z siedem razy.
Zadrę w sercu. Do kilku osób, które mnie kiedyś skrzywdziły.
Lęki. Boję się śmierci.
Zalety. Miły, koleżeński, dusza towarzystwa.
Wady. Nadmierna gadatliwość.
Powód do dumy. Żona, syn i świadomość, ze do wszystkiego, co mam, doszedłem ciężką pracą.
źródło Super Volley lipiec 2007
Offline
Po którymś meczu LŚ do Grześka Szymańskiego zadzwonił pewien dziennikarz. Poprosił o skomentowanie meczu. Był wielce kompetentny, więc Grześkowi bardzo miło analizowało się wygrane spotkanie. Rozmowa trwała kilkanaście minut, gdy okazało się, że tajemniczym rozmówcą jest... Michał Winiarski Świadkami rozmowy byli wtajemniczeni w całą sprawę koledzy z reprezentacji, którzy zaczęli tarzać się ze śmiechu. Po kilku chwilach Grzesiek "doszedł do siebie" i przyłączył się do chłopaków.
<3
Offline
nigdy nie zapomnę wypowiedzi Gumy po przyjeździe z MŚ ;D
Po powrocie z MŚ:
Redaktor - "To co, teraz do łóżka i spać!"
Paweł - "Do łóżka to tak, ale spać potem."
Ostatnio edytowany przez vani^ (2007-08-12 23:10:50)
Offline
Dziennikarz - "Jak skomentujesz to, co zrobił Grbić na zagrywce (posłał 4 asy pod rząd)?"
Paweł - "Yyyy..., a co zrobił??"
Uwielbiam jak Pawel sprawia trudnosc wszystkim dziennikarzom i redaktorom swoimi odpowiedziami i przy tym jest jeszcze taki powazny
I jeszcze jak swoja odpowiedz zaczyna od: "No taaak..." heh
Offline
Krzysiu Ignaczak:
"Jeśli determinację, ambicję, ogromną wolę walki i niepogodzenie się z porażkami nazywa się trudnym charakterem, to rzeczywiście taki mam."
"Dopóki zdrowie pozwoli i będą mnie chcieć, zawsze przyjdę na zgrupowanie. W życiu siatkarza najpiękniejsza jest ta chwila, w której stoi na arenie i wie, że patrzą na niego miliony rodaków. Chcę znów położyć rękę na piersi i poczuć to ściskanie w dołku, gdy będzie grany nasz hymn."
Strrasznie fajny facet
Offline
KlauDi napisał:
"Jeśli determinację, ambicję, ogromną wolę walki i niepogodzenie się z porażkami nazywa się trudnym charakterem, to rzeczywiście taki mam."
"Dopóki zdrowie pozwoli i będą mnie chcieć, zawsze przyjdę na zgrupowanie. W życiu siatkarza najpiękniejsza jest ta chwila, w której stoi na arenie i wie, że patrzą na niego miliony rodaków. Chcę znów położyć rękę na piersi i poczuć to ściskanie w dołku, gdy będzie grany nasz hymn."
Strrasznie fajny facet
piekne slowa w ustach cudownego super czlowieka po prostu az sie czlowiekowi milo robi
Offline
Kiedys w wywiadzie bylo pytanie do Maria chyba o ulubioną rzecz z dziecinstwa czy cos...i on odpowiedzial ze jak byl maly to chcial miec samochod na pilot i kupil go dopiero jak juz sie ozenil i pozniej caly tydzien szalał nim po mieszkaniu
Offline
wypoweidz Kadzia po meczu z Serbia 19.08 2007 Memoriał Wagnera
Dzisiaj środek meczu faktycznie nam nie wyszedł ale miejmy nadzieję, że po paru dniach odpoczynku wszystko zacznie dobrze funkcjonować - powiedział środkowy reprezentacji Polski, Łukasz Kadziewicz.
- Teraz przed nami dzień wolnego, trochę relaksu i powinno być dobrze. Co prawda nie powinniśmy narzekać bo jesteśmy profesjonalistami ale w pewien sposób my dopiero uczymy się grać i występować w roli faworyta - powiedział Łukasz.
-Trochę się sypiemy (śmiech) i trochę mamy też pecha. „Popsuli” się nam Mariusz i Piotrek ale miejmy nadzieję, że wrócą do zdrowia i na mistrzostwach Europy zagramy tak jak wszyscy tego od nas oczekują. We wtorek zaczynamy wszystko od początku, część z nas przejdzie jeszcze badania a potem tylko i wyłącznie praca - zakończył jak zwykle uśmiechnięty Kadziewicz.
Offline
Co prawda to juz chwile temu bylo ale wrzuce
Michał Winiarski o pierwszym spotkaniu z synem
Gdy Michał Winiarski z reprezentacją Polski był w Japonii na siatkarskich mistrzostwach świata, we Włoszech, gdzie na co dzień gra i mieszka, urodził mu się syn. O pierwszym spotkaniu z dzieckiem tak opowiada: - Położyłem go na piersiach i oglądaliśmy w telewizji powtórkę naszego półfinału z Bułgarią. To było we wtorek rano. Oliwier miał równo tydzień.
Kiedy Michał w swoim mieszkaniu w Trydencie przytulał po raz pierwszy swojego synka, reprezentacja polskich siatkarzy zasiadała z premierem Jarosławem Kaczyńskim w Urzędzie Rady Ministrów do oficjalnego śniadania.
- Zrezygnowałem z tej uroczystości. Chciałem jak najszybciej zobaczyć swoje dziecko. Jasne, że miło byłoby fetować w Polsce nasz srebrny medal, być u premiera i prezydenta, ale spotkanie z żoną i synkiem było najważniejsze - nie ma wątpliwości 23-letni sportowiec, który nauczył się siatkówki w Bydgoszczy, a teraz mieszka w Trydencie na północy Włoch i gra w tamtejszym zespole ligowym.
Nie ma to jak pierwszy mecz z synem szczegolnie jak ma dopiero tydzien
Offline
21.08 2007 Wywiad z Grześkiem Szymańskim
PLS: Nie udało się powtórzyć sukcesu z zeszłego roku, kiedy to na Memoriale Huberta Wagnera zajęliście pierwsze miejsce. Teraz było tylko trzecie, a oczekiwania znacznie większe...
Grzegorz Szymański: Na pewno oczekiwania były o wiele większe po tym, jak zostaliśmy wicemistrzami świata. Oczywiście chcieliśmy wygrać Memoriał, tak jak zawsze, kiedy gramy przed własną publicznością. Nie udało się, ale na nasze usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że w tym turnieju wzięły udział naprawdę silne drużyny, które będą walczyć o finał na mistrzostwach Europy. Nie było więc wstydem przegrać w tie-breaku z Niemcami czy z Holendrami.
PLS: Jeden z reprezentantów Niemiec – Bjoern Andrae od nowego sezonu będzie grał z Panem w PZU AZS Olsztyn. Jak ocenia Pan grę swojego kolegi z drużyny?
G.Sz.: Bjoern Andrae na tym turnieju pokazał się z bardzo dobrej strony. Jest wysokiej klasy przyjmującym, dobrze spisuje się także w ataku, w bloku i na zagrywce. Nic więc dziwnego, że od dłuższego czasu znajduje miejsce w podstawowej szóstce reprezentacji Niemiec.
PLS: A czy według Pana triumf Niemców w Memoriale był niespodzianką?
G.Sz.: Według mnie drużyna Niemiec jest teraz bardzo mocna, ma dobry skład, także jakiejś wielkiej niespodzianki nie sprawili. Można śmiało powiedzieć, że ten zespół będzie się liczyć w walce o medale na ME.
PLS: Mówi Pan, że to mocna drużyna, mocniejsza od Polaków? W końcu z wami wygrali...
G.Sz.: Wygrali, ale myślę, że nie są mocniejsi od nas. Póki co jesteśmy na etapie przygotowań do mistrzostw Europy, także nic się nie dzieje, jak przegrywamy jakiś mecz. Najważniejsze, żeby ta najwyższa forma i zwycięstwa przyszły za trzy tygodnie. Myślę, że wszelkie opinie dotyczące naszej formy powinny być wydawane dopiero po mistrzostwach. To na tej imprezie chcemy wypaść najlepiej i do tego dążymy.
PLS: Czy to znaczy, że inne turnieje traktujecie mniej poważnie?
G.Sz.: Tego nie powiedziałem. Zawsze staramy się dać z siebie wszystko, ale nie jesteśmy maszynką, która nigdy się nie psuje. Jesteśmy w trakcie ostrych treningów i na pewno zmęczenie dało o sobie znać. Poza tym kontuzje niestety znów dają o sobie znać – najpierw Mariusza, potem Piotrka.
PLS: Pan też ma jakieś problemy zdrowotne, ale chyba nie tak poważne jak koledzy?
G.Sz.: Nie, to drobny uraz. Od wtorku zaczynamy zgrupowanie w Spale i myślę, że wtedy będę już w pełni sił.
PLS: Tuż przed mistrzostwami Europy czeka was jeszcze turniej we Francji. Wtedy będzie już można ocenić czy wasza forma została doszlifowana?
G.Sz.: Tak, to będą mecze rozgrywane kilka dni przed mistrzostwami i mam nadzieję, że do tego czasu zregenerujemy siły i postaramy się o jak najlepsze rezultaty. Po raz kolejny jednak podkreślam, że naszym priorytetem jest finał mistrzostw Europy.
Offline